madzia |
Wysłany: Wto 18:58, 11 Kwi 2006 Temat postu: |
|
może nie moje, ale poczytajcie:
Chcecie bajki? Oto bajka: Była sobie Pchła Szachrajka. Niesłychana rzecz po prostu, By ktoś tak marnego wzrostu I nędznego pchlego rodu Mógł wyczyniać bez powodu Takie orgie i gałgaństwa, Jak pchła owa, proszę państwa. Miała domek na przedmieściu Po ojczymie czy po teściu, Dom złożony z trzech pięterek I pokojów cały szereg. Więc salonik i sypialnię, I jadalnię, naturalnie, Gabinecik i korytarz, Czemu służyły się zapytasz, Wszystko miała, dla swych gości sprzedawała seks w miłości. Miała bryczkę, odjazdową, z Ameryki przywiezioną, Psa kudłacza, i ochronę bo prowadzi burdel stronę, Dla dziewczynek ma poduchy by wygodne miały ruchy, Konik rolny Pchle Szachrajce Co dzień dawał swoje jajce, Jednym słowem grała skrycie burdelmamę znakomicie. Pchła Szachrajka rzekła: "Lubię Czasem orgie robić w klubie!" Więc ubrana w kabaretki Szykowała swe kobietki. Do spędzenia dziś wieczoru Zabaw, seksu, wina i humoru. Idzie sobie Pchła Szachrajka Kolorowa jak mozaika, Idzie pełna animuszu, Na szpileczkach z lila pluszu, Z żółtym piórkiem na swych stringach, W makijażach atłasowych, W rękawiczkach purpurowych. W klubie bawi tyle osób, Że tam dostać się nie sposób. Pchła krzyknęła: "Dupy daje! bierzcie wszystko jak wam staje!" Tłum spragnionych rzucił się, a ona Dawała im wszystkim, swe ramiona. Nowi goście mkną czym prędzej I wyjmują stos pieniędzy. "Postawiłbym ja trzy grosze Na tą Chinkę..." "Bardzo proszę." „Bierz chudzinę” Cipki skaczą jak szalone, Tutaj żółte, tam czerwone, Tu ubrana, tam już goła... "Nowy klient! – głośno woła" Pchła Szachrajka była mała, Między dziewki się wmieszała I po stole sama skacze. "Co to znaczy? - myślą gracze - W którąkolwiek spojrzeć stronę Orgie toczą się szalone" Nim się wszyscy połapali, Pchła Szachrajka goła w sali I ze zgrabną dupką po stole Ponętne tańce i swawole. Pomyślała: "Po tej próbie Striptisowo mam w mym klubie." Taki dała więc telegram: ”TANIEC PCHEŁKI Z WAMI EROTYCZNIE I Z ORGIAMI” Pchle zachciało się brewerii, Poszła więc do menażerii. Właśnie koń po drodze dreptał, Pchły o mało nie rozdeptał. Patrzy: Cóż to za zdziebełko? "Co tu robisz, pani Pchełko?" Pchła stuknęła go w kolanko: "Jestem pchłą, burdelmamką! daje dziewki w pikanterii, Panie koniu z menażerii!" Koń pokręcił zadem grzecznie: "Z Tobą bawić niebezpiecznie." Potem upadł na kolana I powiedział: "Ukochana, Takiej właśnie pragnie żony Konik, sługa uniżony." Pchła usiadła na koniku, Przejechała się z nim dziko, Wreszcie rzekła: "koniu drogi, Imponują mi twe rogi, Ale tylko rogi. Zaczem Możesz zostać mym rogaczem." Pchła Szachrajka po obiedzie Do cukierni bryczką jedzie. Już z daleka widać z bryczki Purpurowe rękawiczki. Pchły ciastkami zwykle gardzą, Nasza zaś lubiła robić lody pięknym i młodym…, Specjalistką jest od ssania przygryzania i lizania… Wchodzi śmiało do cukierni, W pas kłaniają się spragnieni, Już faceci przyskakują, Grzecznie w rączkę ją całują. "Dzisiaj wszystkim spermę zjem, Bo ogromnie lubię krem. dzisiaj członków ze trzydzieści, włożę ile mi się zmieści." Przy stoliku pchła zasiadła, brała w usta, lizała, spermę zjadała, Zaspokoiła członków wiele. "Rozkosz dała im na ciele!" Wstała, wyszła, od niechcenia Powiedziła "do widzenia" I mignęły tylko z bryczki Purpurowe rękawiczki. Raz, któregoś dnia, przy święcie Urządziła Pchła przyjęcie. Gości przyszło co niemiara: cała rzesza spragnionych ciała. I zaczęły się igraszki. Wszyscy ściągać swoje naszki Pokazywać wielkie pały Żeby dziwki tam siadały W pewnej chwili Pchła powiada: "Jestem wszystkim bardzo rada I z największą przyjemnością ja obciągnę miłym gościom. Zawołali goście: "Brawo! Niech obciąga, bo ma prawo!" Wszyscy zatem powstawali, Pchła stanęła w końcu sali no i jej maleńkie rączki Zwinnie trzepały Gościom stojące pały Pchła tańczyła przy tym bosko, pocierając cyckami i talią wąską" Miała drobne swoje rączki Zacisnęła jak dwa pączki, W rączki brała i tuliła póki dobrze nie skończyła. "Co za rączki! - krzyknęli goście - Niech obciąga jeszcze, proście!" Pchła zgodziła się z łatwością obciągając dalej gościom Pchle samotność nie służyła, Lecz że była bardzo miła, Miała siedem koleżanek, Czarujących warszawianek, Młodych, ślicznych jak poranek. Wszystkie pełne elegancji, W kabaretkach prosto z Francji, Uczesane w modne loczki w złotych stringach jak obłoczki. Pchła wraz z nimi w karnawale Objeżdżała wszystkie bale, gdzie pieprzyły się z nią stale, Co dzień każdą koleżankę brała zawsze na lizankę Z czarnych cipek sok spijała bo ta czynność rozkosz dawała. A że miała powodzenie, kochała się często szalenie Lubiły ją koleżanki, Więc się wciąż słyszało wzmianki: "Pchła to dziwna jest osoba! Cóż się takiej Pchle podoba? Czy ta wiecznie skromna minka, Czy błękitna pelerynka, Purpurowe rękawiczki, Czy te nóżki jak patyczki? Albo może uśmiech słodki, Może psoty, albo lesbijskie ciągoty?..." Tak mówiły koleżanki, Eleganckie warszawianki. Pchła w egzaltację wpadła, Czerwieniła się i bladła, I tupała nóżką małą, Że aż w domu wszystko drżało. "Poczekajcie wy pannicę! mym językiem was zachwycę, A już będą trzy kwartały Pchłę Szachrajkę pamiętały!" Rozmyślała cały ranek I do siedmiu koleżanek Rozesłała siedem kartek Pisząc krótko: "Proszę w czwartek Do mnie, droga koleżanko, Przyjść na lizanko ze śmietanką." Rozesłała siedem kartek I na gości czeka w czwartek. Patrzy, jadą przez ulice Koleżanki – gołe pice. Jadą, lesby koleżanki, zakosztować pchlej rozbieranki. Pchła wybiegła aż na ganek Na spotkanie koleżanek. "Witam, cieszę się ogromnie, Żeście dzisiaj przyszły do mnie!" I wprowadza je po schodkach, I zaprasza je do środka. Elegantki wchodzą godnie, Każda podniecona ładnie, Każda w wyzywającym stroju Najlepszego w mieście kroju. Wnet rzuciły się na siebie Nawet konik polny jebie Wszystkie piersi jędrne stały Mokre cipki swe lizały… Orgia trwała godzin pięć Zaspokoiły seksu chęć… i bez końca pożegnania Wyszły zaspokojone z jej mieszkania. Tak gościła koleżanki, pierwszorzędne warszawianki!" Przez ulicę jedzie bryczka, Pchła w niej siedzi jak księżniczka. Na ramionach pelerynka, Spod kapturka słodka minka, Parasolka mała w dłoni Przed słonecznym skwarem chroni. Pchła do sekshopu wchodzi godnie. "Chciałabym wibratory najlepiej wschodnie. Czy dostanę akcesoria egzotyczne seksualnie erotyczne? Skoczył kupiec i na ladzie wsze cudeńka rozkoszy kładzie. "Wybór nader mam bogaty, Oto chińskie sex agregaty Żółte, białe, morelowe, Modre, lila, purpurowe, Rezedowe i zielone, Srebrne, złote i czerwone." Pchła Szachrajka przez dzień cały Oglądała materiały, Oglądała, wybierała... Wybór duży, a pchła mała! Rzekła wreszcie: "Czasu szkoda, biorę rozkoszne gadżety, pókim młoda” Dużo w sklepie tym kupiła, A że była bardzo miła, Kupca najlepszym seksem uraczyła… Zaspokojony kupiec na rękach ją wyprowadził I do bryczki grzecznie wsadził. Pchła, podobnie jak kobiety, Rzadko zajrzy do gazety, Ale czasem od niechcenia Czyta drobne ogłoszenia. Raz więc, nudząc się szalenie, Przeczytała ogłoszenie, Że niejaka panna Kika Na ulicy Kopernika Pragnie uczyć się seksualnego języka. Pchła szczęśliwa Już coś knuje, już się zrywa I po chwili w kapeluszu, W żakieciku z lila pluszu, W modrych butach atłasowych, W rękawiczkach purpurowych Jedzie wprost na Kopernika, Tam, gdzie mieszka panna Kika. "Cóż, swym językiem, Ją zachwycę!” Jest mi nudno! Mam ochotę Pannie Kice zrobić psotę! Przyjechała, do drzwi dzwoni, Ogłoszenie trzyma w dłoni. "Panna Kika? Właśnie do niej... Z ogłoszenia... Chęć mam wielką Zostać seksu nauczycielką." Panna Kika była miła, Szybko sprawę załatwiła Mówiąc: "Cieszę się ogromnie, Że dziś pani przyszła do mnie. Bo do seksu mam ja pociąg Do kutasów długich jak korkociąg. Chcę się uczyć żeby sprostać, I najlepszą kurwą zostać. Mam tu zeszyt i ołówek Do pisania sexi słówek. Dziś jest piątek... Od soboty Mogę wziąć się do roboty." Pchła słuchając, kilka razy Powtarzała dwa wyrazy twoja pica, twoja pica! Niech zachwyca, niech zachwyca! Z lat, gdy była jeszcze mała kiedy się masturbowała, Praktykę pokazywała Kici Profesjonalizm seksu niech uchwyci. Tak zaczęła się nauka. Panna Kika picą stuka, Pchle z wysiłku puchnie cipka, mało zdolna Kiki rybka. Opisuje seks w zeszycie, Z Szachrajką wciela w życie. Wciąż sobie w cipce grzebie. Pchła ją palcem jebie, Że postępy są w nauce. "Chyba kurs dla pani skrócę, Pani pilność jest wzorowa, A praktykę pani zacznie u mnie, w klubie w wieczornym stroju dumnie. Seksu lekcje dobrze trwały, Dały wynik doskonały. Panna Kika, wniebowzięta, Wszystkie pozycje już pamięta I w praktyce płynnie gościom, robi lody z przyjemnościom. Pchła, żegnając uczennicę, Powiedziała pannie Kice: "Jestem dumna z panny Kiki, Pipacipa, sexifikimiki!" Panna Kika do kawiarni, Gdzie najludniej i najgwarniej, Wchodzi, niby dla ochłody pragnie zrobić komuś lody. Przyjaciółki siedzą w kółko, A już Kika przyjaciółkom Swą erotyką dogodzić rada, zaprasza na lody i opowiada zna na pamięć kamasutre, któremu gościowi zrobić lotosu mutrę? Pchła podniecała nieustannie, By dogodzić próżnej pannie. Był karnawał. W karnawale Wszyscy bardzo lubią bale. Pchła więc myśli: "Doskonale! Bal wyprawię, lecz nie u mnie. Trzeba przecież żyć rozumnie." Rozpisała zaproszenia, Że bal będzie u Szerszenia I że właśnie on zaprasza Na sobotę. Dobra nasza! Szerszeń, nic nie wiedząc o tym, Kładł się właśnie spać w sobotę, A tu nagle mu przed ganek Wjeżdża szereg aut i sanek. Szerszeń pełen jest zdziwienia, Patrzy: Co to? Zaproszenia? "Podpis mój jest sfałszowany, Ktoś zupełnie mi nie znany Sobie bal wyprawił u mnie!" A tu goście jadą tłumnie, Panie w pięknych toaletach, W autach, sankach i karetach. Jak karnawał, to karnawał! "Ktoś mi zrobił brzydki kawał!" - Myśli Szerszeń, ale gości Wita grzecznie - z konieczności. Pchła, wytworna w każdym calu, Chętnie wodzi rej na balu. Ma na sobie suknię nową, Plisowaną, kolorową, Ma jedwabne pantofelki, W lewej ręce wachlarz wielki, I unosząc się na palcach erotycznego tańczy walca. Każdy pan jej czar ocenia, Każdy pyta się Szerszenia: "Kto ta dama, ta nieznana, Kto ta piękność, proszę pana?" Szerszeń mówić nie chce wcale, Odpowiada coś niedbale, Zamiast jednak kipić ze złości: Korzysta ze sposobności. "Proponuje seks zbiorowy!" Ma ochotę na pieprzenie, Super dymanko i pierdolenie. Pchła tymczasem od kwadransa Tańczy naga kontredansa, Główkę schyla i co chwila Do facetów się przymila, I taneczne stawia kroczki cipke swoją ma w rozkroczki. Muzykańci grać przestali, Szerszeń kręci się po sali, Chciałby włożyć stojącego aż po jajce, tańczącej nago Pchle Szachrajce. Jednym okiem się przygląda. Towarzystwo orgii żąda! Pchła już tańczyć nie ma chęci I odmownie dupką kręci. "Lepiej będzie dać mu kroczu!" Cipę dała na uboczu I zmęczona, tak wypadła, Do swej bryczki szybko wsiadła, A nim jeszcze kwadrans minął, Już leżała pod pierzyną. Pchle zachciało się podróży, Bo domowe życie nuży. Wymuskana, piękna, hoża, Stoi Pchła na brzegu morza, Aż tu okręt się nadarzy. Pchła więc prosi marynarzy: "Może z sobą mnie weźmiecie, Podróżować chcę po świecie." Przybił okręt do przystani. "Z wielką chęcią, proszę pani!" Siedzi Pchła już na pokładzie, marynarzom do łóżek się kładzie, To na słońcu nago się opala, To przeciąga się, jak fala Siła majtków ją przewala. Upłunęły dwa tygodnie - Tak przyjemnie i pogodnie! Piętnastego dnia śród fali Ląd ukazał się w oddali. Pchła powiada: "Kapitanie, Niechaj okręt tutaj stanie, Zatęskniłam już za lądem, Więc na lądzie tym wysiądę." Łódź kapitan spuścić każe, Pchłę żegnają marynarze, nie chcą puścić sex laseczki, na pożegnanie dała swe nieczyste majteczki. Przed oczami Pchły Szachrajki Staje nagle zamek z bajki, Dookoła groźne wieże, Każda wieża zamku strzeże, W wieżach straże i rycerze. Zobaczyli Pchłę z daleka... Kto to taki? Straż nie zwleka, Szybko wsiada na rumaki, Żeby sprawdzić, kto to taki. Już do zamku Pchłę prowadzą, Niech tłumaczy się przed władzą. Wchodzi Pchła do wielkiej sali, Gdzie rycerze się zebrali. Serce wcale jej nie pęknie. Patrzy wokół: "Jak tu pięknie!" Schody z saskiej porcelany, Barwne ściany i dywany, Pod sufitem słońce płonie, A w koronie na swym tronie, W długim płaszczu z gronostajów Siedzi młody król Bajbaju, Dumny władca tego kraju. Pchła więc dworski ukłon składa I do króla tak powiada: "Jam księżniczka Białoliczka W purpurowych rękawiczkach. Jestem córką króla z bajki, Władcy wyspy Pałostajki, Pałac mam z czytego złota, W porcie stoi moja flota, Sto okrętów na kotwicy Strzeże portu i stolicy. Z puchowego wstałam łoża I tak płynąc poprzez morza Dam Ci seksu w obcym kraju." Król ten słyszał o Szachrajce Najlepszej kurwie w tej bajce. Rzecze więc król Bajbaju: "Co dziś mamy? Kwiecień? W maju Pojmę kurwę Białoliczkę tę za żonę." Król powiedział - załatwione! I do Pchły podchodzi dwornie, Przed nią skłania się pokornie. Już rycerze dla parady Wyciągnęli swoje szpady, Już podbiegły dworskie służki Ucałować jej paluszki I w niespełna pół godziny Obwieszczono zaręczyny. Naraz wbiega Kanclerz Państwa. "Proszę państwa, proszę państwa! Najjaśniejszy Panie! Pono Pchła ma zostać twoją żoną? Wszak to wcale nie księżniczka, Lecz od głowy do trzewiczka prosta kurwa, Mości Królu!" Zaroiło się jak w ulu, Biegną panie i dworzanie Poruszeni niesłychanie, Straż zamkowa i rycerze, Kasztelanki, masztalerze... Ministrowie patrzą z trwogą I zrozumieć nic nie mogą. Król wziął szkło powiększające: "Prostytutka! To jasne jest jak słońce! Proszę podać mi nahajkę, Bym ukarał Pchłę Szachrajkę!" Pchła, rzecz prosta, nie czekała, Parasolkę swą złapała, Zbiegła na dół jednym susem I uciekła szybkim kłusem. Król był bardzo rozgniewany, Zbiegł po schodach z porcelany, "Łapcie! - wołał - Łapcie, gapie!" Ale kurwy nikt nie złapie! Po miesiącu Pchła z wyprawy Powróciła do Warszawy. Na Wielkanoc Pchła Szachrajka wylizała wszystkim jajka, Ubijała białą pianę smakowała kutasiki lukrowane, Nakładała słodką masę Na swe piersi jak okrasę. Ucierała przez dzień cały okoliczne męskie pały, Wreszcie rzekła: "Czas już, aby Służyły wszystkim moje kurwy baby!" Przyskoczyły dwie kurewki Wzięły cztery kutasiki do pochewki, są ruchane w dupe miałko, Kręcą cipą swoje ciałko... Przeruchane dwie kucharki Wszystkie nagie zakamarki. Poleciała pchła na kominki Do sąsiadek na seksi rodzynki. U sąsiadek nie dostała, Małe rączki załamała. Pył strzepnęła z pelerynki I pobiegła do burdelu po seksi rodzynki. Ale Pchła - to rzecz nienowa - Była bardzo pomysłowa. Patrzy, widzi dziwke z pończochami. Weszła. "Pani łaskawie da mi Seks łatwy i zabawny, I możliwie lekkostrawny. W święta gości się spodziewam, lecz muszę mieć nadzwyczajny seksu mecz." I po chwili była w domu. W domu z marsza po kryjomu Konikowi w trzy minuty obciągnęła,aż sperma mu na buty… Eureka!Tak figlarne strojąc minki Rzekła: "Oto seksi są rodzynki! Będą huje bardzo smaczne, Zaraz sama je trzepać zacznę." I do nocy, tak jak rzekła, Wszelkie kutasy trzepła, A dziwki w czoła pocie Przyglądały się robocie. W pierwsze święto przyszli goście. "Przyszli goście? Proście, proście!" Wszyscy Pchłę powitać radzi, Pchła do łoża ich prowadzi, Do kieliszków wino leje. "Winko smaczne, mam nadzieję, Ale orgia, powiem śmiało, Wyjątkowo się udawała. Zwłaszcza dymanie z seksi rodzynkami. pchle dziwki , mówiąc między nami, Są po prostu znakomite! Ruchajcie je proszę, z apetytem." No i cóż? Po długim poście Wszystkie dziwki zruchali goście Do ostatniej okruszynki. A zostawili seksi "rodzynki", Więc im potem tydzień cały wyczerpane kutasy nie stawały. To był właśnie dobrze znany Pchli świąteczny niespodziewaniec zseksowany. Pchła Szachrajka myśli sobie: "Tu nic więcej nie przeskrobię, Tutaj każdy obmacał moja pice, Trudno. Jadę za granicę." Pomyślała i po cichu Zdjęła kufry swe ze strychu, Spakowała wszystkie stroje, Ulubione stringi swoje, kabaretki purpurowe I szpileczki atłasowe. A nazajutrz bardzo wcześnie, Gdy dom tonął jeszcze we śnie, Po cichutku się ubrała I na dworzec pojechała. W poczekalni pierwszej klasy Pchła wyprawia sexekscesy, temu loda już zrobiła Tamtemu cipką się nasadziła.. I popiła sobie winko, I czekała z niewinną minką. Poczekała do obiadu, A pociągu ani śladu. Tłum tymczasem ciągle wzrasta, Nowi ludzie ciągną z miasta Z walizkami, z tobołkami, Z dziećmi, z psami, z kanarkami... Och, jak tłoczno! Uf, jak ciasno! Trudno znaleźć nogę własną, A tu nowa fala pcha się W poczekalni i przy kasie, I w koleji się ustawia – wszyscy chcą, bowiem pizdę pchlą! Gdy już czas był na kolację, Pociąg wtoczył się na stację. Tłum się rzucił jak szalony, Biegli ludzie przez perony Z walizkami, z tobołkami, Z dziećmi, z psami, z kanarkami... Pchła Szachrajka była mała, Między ludzi się wmieszała, Przepychała się wytrwale, Aż znalazła się w przedziale, Na kuferku w kącie siadła I szczurowi chuja jadła. Bo już jej natura taka Musi zawsze…komuś ptaka… Popychano ją bez przerwy, A że Pchła ma słabe nerwy, Więc zgnieciona i ściśnięta Ocierała z łez oczęta. Wreszcie przyszedł maszynista, Puścił parę i zaświstał, Z kolegami wziął jej pice, Po czym ruszył za granicę. Jedzie pociąg, jedzie, jedzie, Ludzie tłoczą się jak śledzie, Z parowozu para bucha, A dokoła ciemność głucha. Choć jest duszno i gorąco, Dymają podróżni na stojąco, Jebią, sapią jak najęci, Tylko Pchłę ta jazda smęci, Tylko Pchła jest nie w humorze, Bo bez konia, żyć nie może. Pociąg stanął. Co to? Kalisz! A Pchła myśli już: "Azaliż Mnie koniku wśród tylu osób? Tylko ty masz orgazmowy sposób!" I choć duża nie urosła, Naraz wielki krzyk podniosła Naśladując konduktora: "Zagranica! Zagranica! Komu pora, Proszę państwa, kto wysiada, Niech wysiada i nie gada! Mamy postój bardzo krótki, Postój krótki - trzy minutki!" Ludzie wśród seksu przebudzeni Wyskakują jak szaleni, Skaczą drzwiami i oknami Z dziećmi, z psami, z kanarkami... A po chwili pociąg ruszył. Pchła się cieszy z całej duszy. Sama jedna pozostała. Przedział duży, a Pchła mała, Więc wygodnie się rozsiadła I cipeczkę palcem zgrabła. Wkrótce z dumną miną pawia Pociąg za sobą pozostawia. Długi czas się udawało Pchle z jej psot wychodzić cało, Aż tu przyszła klapa wreszcie - Przyłapano Pchłę na mieście I zamknięto ją w areszcie. Popłynęły do więzienia Doniesienia, zażalenia, Pozwy, skargi, dokumenty... Sędzia bardzo był przejęty, Wkrótce jednak stracił zapał I za głowę aż się złapał. "Samych pozwów tutaj mamy Trzy lub cztery kilogramy! Ładną wziąłem sobie pracę! Na niej całe zdrowie stracę, Osiwieję, wyłysieję, Niech się lepiej, co chce dzieje!" Poszedł sędzia do aresztu I dozorcy pyta: "Gdzież tu Pchła Szachrajka?" "Otóż ona." Pchła wychodzi wystraszona I uśmiecha się nieśmiało, I wyciąga rączkę małą. Sędzia chrząknął i powiada: "Żal mi pani... Trudna rada... Jeśli pani da mi słowo, Że uczciwie i wzorowo i bez seksu żyć jest zdolna, Wtenczas będzie pani wolna." Pchła odrzekła zawstydzona: "O, pan sędzia się przekona! Poprzysięgłam właśnie sobie, Że nic złego już nie zrobię I że odtąd będę życie Pędzić bardzo przyzwoicie." Wypełniając przyrzeczenie Pchła zmieniła się szalenie. Była odtąd tak uczciwa, Jak to tylko w bajkach bywa, I szukała męża wszędzie: "Z żony Pchły pociecha będzie!" Ślub jej odbył się w adwencie I zapewnić mogę święcie, Że na jej weselu byłam I szklankami wino piłam. Miała dzieci pięć tysięcy Albo może jeszcze więcej. Mało dziś jest takich domków, Gdzie nie byłoby potomków Owej słynnej Pchły Szachrajki, Ale... to już koniec bajki. |
|